Ta witryna wykorzystuje pliki cookies by zarządzać sesją użytkownika. Cookies używane są także do monitorowania statystyk strony, oraz zarządzania reklamami.
W kazdej chwili możesz wyłączyć cookies. Wyłączenie ciasteczek może spowodować nieprawidłowe działanie witryny. Więcej w naszej polityce prywatności.

Artykuł:

Randka, ślub i wesele - w górach

Napisany przez wp, dnia 2017-08-03 12:17:57

Wesele w górach, w kontakcie z przyrodą, przy dźwięku szumiącego strumyka nigdy nie było moim marzeniem. Przeciwnie! Chciałam spokojnego, małego przyjęcia w niezobowiązującej restauracji, takiej, która bardziej kojarzy się ze spotkaniami, kolacjami - a nie weselami. To, co się zdarzyło pewnej zimy wywróciło do góry nogami moje plany. Słowo noga nieprzypadkowe.

To było ponad dwa lata temu. Zima. Pojechałam na ferie do Krynicy Zdroju z moimi dwiema przyjaciółkami, fankami nart. One szusują po stokach regularnie, ja przyjechałam z zamiarem przypomnienia sobie umiejętności.  Wszystkie za to uwielbiamy szum miejski, wieczorne przesiadywanie w knajpkach i pubach. Dlatego wybrałyśmy nocleg w trzygwiazdkowym pensjonacie Kościuszko, w centrum Krynicy. Wybór okazał się doskonały. Rzeczywiście: lokalizacja blisko tętniącego życiem miasta, wygodne, czyste pokoje i coś, czym zawsze mnie można kupić - przepyszne, bogate i urozmaicone śniadania z wyborną kawą.  A propos kawy, na Głównym Deptaku mieści się pensjonat Małopolanka.  Myślę, że pobyt tam byłby bardzo klimatyczny, ale nawet jeśli się tam nie nocuje, warto zajrzeć do Domu Kawy i Wina. Właściciele o kawie i winie, zdaje się, wiedzą wszystko. Miło słuchać, a jeszcze milej degustować. Wieczorami odwiedzałyśmy takie miejsca, a późnymi wieczorami - puby. Lubimy flirtować, a atmosfera w Krynicy jest bardzo nastrojowa i ciepła – nawet w zimie.

 

Choć do najbliższego stoku było około 700 m, to dziewczyny wybrały Stok Słotwiny Arena, położony około 2,5 km od centrum. Karnety miałyśmy gratis! Kościuszko jest na liście freeskihotele.pl, a to oznacza, że nocowanie w pensjonacie lub hotelu z tej bazy, automatycznie upoważnia do otrzymania karnetu w Arenie. My podjeżdżałyśmy czasami samochodem, czasami przygotowaną specjalnie przez tę stację komunikacją. Przez kilka pierwszych dni głównie obserwowałam towarzyszki, siedząc na tarasie, podziwiając narciarzy i pijąc wyśmienitego grzańca. Było mi bardzo dobrze i wygodnie. Tam też jadłyśmy prawie zawsze obiady. Kuchnia w Chacie na Stoku (ośrodek Słotwiny Arena) serwuje domową, regionalną kuchnię. Dania pachniały tak aromatycznie, że do tej pory pamiętam zapach zupy chrzanowej z wyjątkowo chrupiącą grzanką. Ale ile można jeść! Musiałam przełamać mój strach przed kompromitacją i wzięłam kilka lekcji w szkółce narciarskiej. Instruktorzy byli bardzo cierpliwi i pogodni. Szybko odzyskałam pewność siebie. Kilka kolejnych dni jeździłam, korzystając ze wszystkich możliwych tras (10 różnych tras o innych stopniach trudności).  Jeszcze kilka takich dni - i wyjazd zapamiętałabym jako fantastyczny wypoczynek w Krynicy i jako białe szaleństwo w Słotwinach.

Ale stało się jeszcze coś. Trzy dni przed wyjazdem do domu, do Krakowa, na środku stoku - z impetem - wjechał na mnie jakiś gość. Oczywiście, wywinęłam wielkiego orła. Jak  byłam w połowie zdania przeklinającego niedouczonego narciarza, doszło do mnie, że boli mnie noga okrutnie. Ponieważ jestem mało odporna na ból, straciłam na moment przytomność. Ocknęłam się w samochodzie Tomka, który już podjeżdżał pod szpital. Szkoda mu było czasu, by szukać kogoś, kto mnie znał. Złamanie kości strzałkowej. Paskudne. Obowiązkowo musiała być założona szyna. Jestem instruktorem tańca w prestiżowej szkole. Byłam wściekła! Nie mogłam nawet tego ukryć przed Tomkiem, człowiekiem, który mnie w to wpakował, Kryniczaninem z krwi i kości. Kryniczaninem, który w końcu wzbudził moją sympatię. Było mu bardzo głupio i źle, że się tak zagapił. Noga. Nie mogłam wrócić do pracy, więc zostałam jeszcze tydzień w Krynicy. Tomek robił mi zakupy, pomagał wyjść na spacer.  

 

Dziś jesteśmy już prawie rok po ślubie. Ślub i wesele wspominamy bardzo często. Obiecaliśmy sobie, że co roku, choć raz, odwiedzimy Słotwiny Arena - miejsce naszego poznania i naszego małego wesela. Tę kameralność udało mi się wynegocjować z Tomaszem. Zaprosiliśmy około czterdziestu gości. Cudownie, z klasą udekorowana sala, z której rozciągał się widok na góry, to było coś wyjątkowego. Jedzenie smakowało, jak wtedy. Było przepyszne i wywołało przyjemne wspomnienia. To był czerwiec. Wszyscy doskonale się bawili, do białego rana. Większość gości nocowała w Chacie na Stoku. Wygodnie, swobodnie, pięknie i smacznie! Tak się bawiono! Rodzina i przyjaciele - tak jak chciałam i planowałam. W miejscu, o jakim nie mogłam nawet marzyć...

Użyte tagi: Wesele w górach, chacie na Stoku, freeskihotele.pl, wp, wesele, slotwinyarena.pl

Zobacz także:

Komentuj:

Lokale weselne | Sale weselne | Artykuły i Poradniki | Partnerzy | Dodaj Obiekt/Salę | Reklama | Regulamin | O nas / Kontakt

© 2011 - 2024 Aplit Wszelkie prawa zastrzeżone.